Lot nad kukułczym gniazdem- Ken Kesey


Tu znowu muszę się przyznać, że do przeczytania tejże książki zachęciła mnie koleżanka. Słyszałam kiedyś o niej, ale głównie z powodu głośnego filmu. Obiecałam sobie, że najpierw przeczytam książkę, a potem go obejrzę. Tak też zrobiłam.
Do rzeczy...

,,Lot nad kukułczym gniazdem'' opowiada historię kilku chorych psychicznie pacjentów. Wydarzenia poznajemy z perspektywy Wodza, a tak naprawdę Brandena. Jest on pacjentem tego zakładu.  Wszyscy uważają, że jest głuchy, ale prawda jest zupełnie inna. Dzięki temu często słyszy rozmowy, których nie powinien nikt słyszeć. Pacjenci w zakładzie podzieleni są na okresowych, chroników i rośliny. Pewnego dnia trafia tam nowy pacjent McMurphy. Jest inny niż Ci, którzy zwykłe tam trafiają. Ma on poczucie humoru, uwielbia się śmiać, grać w karty. Zmienia on całkowicie życie pacjentów. Namawia ich nawet do walki z Wielką Oddziałową, która często poniża pacjentów, przeprowadza lobotomię czy stosuje terapię elektrowstrząsami. Wszystko to jak mówi dla dobra pacjenta. Wynikają z tego różne sytuację. Niektóre śmieszne inne mniej.

Co myślę? Książka jest naprawdę lekka. Przyjemnie i szybko się ją czyta. Przy niej naprawdę możemy odpocząć. Jest tak skonstruowana, że stajemy się częścią świata pacjentów z zakładu. Przeżywamy wszystko z nimi, cieszymy się z ich powodzeń, smucimy i złościmy się z nimi. Przynajmniej ja tak miałam. Cudownie się bawiłam przy tej książce.
Obfituje ona w żarty oraz zabawne sytuacje. Wszystko jednak jest w dobrym smaku. Autor doskonale wie kiedy zarzucić dowcipem, a kiedy zmusić nas do refleksji. Wiele rzeczy nas szokuje, choćby lobotomia czy terapia elektrowstrząsami. Wydaje się to dość nieprawdopodobne. Kesey budzi  w nas współczucie, zrozumienie dla osób chorych psychicznie. Jest to taki typ lektury, która uczy, ale i bawi. Samo zakończenie było smutne, ale jednocześnie pocieszające, co jest bardzo rzadkie według mnie w książkach. Zwykle większość kończy się albo źle albo dobrze. ,,Lot nad kukułczym gniazdem" jest inny. Smucimy się końcówka, ale mamy wrażenie, że to wszystko było po coś, że coś o czym czytamy w książce nas niejako pociesza.  Jednocześnie też przy zakończeniu czułam dumę z pacjentów, nie powiem Wam dlaczego, bo to już musi zostać tajemnicą do czasu, aż sami nie sięgnięcie po tę książkę.

Ogółem książka mi się podobała, pozwoliła mi też inaczej spojrzeć na osoby z dolegliwościami psychicznymi. Myślę, że wiele osób powinno ją przeczytać. Wiecie nie tylko, dlatego że jest całkiem fajna w odbiorze, ale też, dlatego że często nie rozumiemy takich osób. Niekiedy się ich boimy, czasem się zwyczajnie nabijamy. Wielokrotnie miałam taką sytuację, zwykle to była ta druga. Ogromnie było to żenujące. Myślę, że ta książka zdecydowanie pomogłaby zaakceptować inność.
Moim zdaniem naprawdę warto po nią sięgnąć. Chyba nie mam się do czego przyczepić.

Komentarze

  1. Książka klasyka. Tylko ja odebrałem tę książkę trochę inaczej - jako jedną wielką metaforę.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

JAKUB MAŁECKI - ,,DYGOT''

TEKST - Dmitry Glukhovsky

Obietnica krwi- Brian McClellan